16.05.2017 układamy styropian cd.
Wtorek. Drugi dzień urlopu, drugi dzień układania styropianu na poddaszu. Pokój odrobinę większy niż ten wczoraj a czas pracy ten sam. Chyba nabrałam wprawy :)
Wtorek. Drugi dzień urlopu, drugi dzień układania styropianu na poddaszu. Pokój odrobinę większy niż ten wczoraj a czas pracy ten sam. Chyba nabrałam wprawy :)
Dysponując tygodniowym urlopem wypoczynkowym postanowiłam w ramach relaksacji poukładać styropian na posadzki. Sprawa jakby prosta jednak baaaardzo czasochłonna. Na pierwszy rzut poniedziałkowy wzięłam sobie pokój dziecięcy bez specjalnych utrudnień w postaci dużej ilości rurek i kabli. No poszło mi zgrabnie. Czas 4 godziny, uważam za nie najgorszy, efekt... Dla mnie bomba...
No niestety. Na dwa dni przed rozpoczęciem tynkowania podjęłam decyzję o przełożeniu tego etapu na bliżej nieokreślone później... Powód był bardzo prozaiczny. Deszcz. Leje od trzech tygodni. A jak nie leje to siąpi, zacina lub po prostu pada. Do tego ta temperatura i nocne przymrozki... Wewnątrz budynku wręcz czuje si wilgoć. No ale trafiłam przynajmniej na rozsądnych fachowców, którzy mój argument nie dość że zrozumieli to jeszcze potwierdzili, że to jedyna słuszna decyzja. Co zrobić... Taki mamy klimat...
Już się zdążyłam przyzwyczaić, że u nas zawsze dobre wieści chodzą parami. Więc jak już Pan kierowca odjechał dostałam telefon od B. Nieznajomej dobrej duszy, do której dotarła wieść, że szukamy ziemi w dużej ilości do wyrównania działki. Ot rozumiecie B. mi tu mówi, że właśnie się ładuje i zaraz będzie z ziemią. No cudowna wiadomość!!! Ale, ale... 32 paczki styropianu stoją na jedynej możliwej drodze :o Nie pozostało mi nic innego jak tylko przenieść te 192 kg o 30 metrów dalej. Bliżej nieokreślony czas później styropian stał w bezpiecznym miejscu a na działce pojawiały się kolejne kupki ziemi. Późnym popołudniem wystarczyło już tylko wnieść cały dzisiejszy zakup do domu ale to już zrobiliśmy we dwoje. Moje dzisiejsze doświadczenie uświadomiło mi, że mam na plecach kilka mięśni, których zazwyczaj nie używałam albo może wogóle ich nie miałam wcześniej :)
Prawie miesiąc temu jak zakończyły się prace nad instalacjami na naszej budowie i do tynkarzy zostało 30 dni wymyśliłam sobie, że w międzyczasie położymy styropian i zrobimy wylewki. Jednak czas oczekiwania na zamówienie przyciągnął się masakrycznie i cały plan diabli wzięli. piątek zapowiadał się spokojnie. A tu dzwoni Pan kierowca, że jedzie do mnie tirem i wiezie mi ładunek :) No wszystko fajnie tylko trzeba to rozładować a tu wszyscy w pracy... Ale co tam. Jest zadanie, więc trzeba się z nim zmierzyć. Pan kierowca podjechał na działkę, zdziwiony, że nie ma nikogo do rozładunku zlitował się nade mną i rzecze: dobra Pani :) ty wskakuj na pakę i mi podawaj, ja będę nosił. No to pani wyskoczyła na pakę i przerzuciła sobie ad hoc 485 kg :) Garaż szybko się zaladował więc pozostałe 32 paczki Pan kierowca zrzucił wprost na gruncie przed garażem i radośnie trąbiac odjechał w siną dal...