Aaaaaa! Ostatni dzień lipca. Za dokładnie 31 dni musimy ostatecznie zamieszkać w domu choćby się waliło, paliło, nie ma bata, 31 sierpnia będzie dniem ostatecznie ostatecznym. Patrząc na ilość prac do wykonania, spraw do załatwienia i olaboga grantów do spakowania/przewiezienia nieśmiało stwierdzam, że raczej wakacje się dla nas skończyły i potrzebujemy dużo szczęścia, żeby zrealizować ten szalony plan przeprowadzkowy.
Do zrobienia nam zostało: 1. Łazienka dolna - jest absolutnym priorytetem! Górnej nawet nie tykamy. 2. Polbruk - może byśmy dali rady bez niego ale takiej decyzji pożałowałabym po pierwszym konkretnym deszczu. 3. Płytki na schody wewnętrznych. 4. Malowanie WSZYSTKICH ścian wewnętrznych. 5. Montaż parapetów wewnętrznych i zewnętrznych. 6. Montaż oświetlenia. 7. Położenie paneli na piętrze. 8. Montaż barierki na schodach. 9. Skręcenie podstawowych mebli. 10. Odbiór budynku. Później wystarczy posprzątać i jako tako możemy mieszkać.
Czego mieć na pewno nie będziemy... Drzwi wewnętrznych (będziemy zaciśniać rodzinne więzy :), sprzętu AGD (gotowanie na ognisku i pranie na tarze), wiekszosci mebli w tym szaf, wiaty na samochód, ogrodzenia, balustrad i pewnie miliona innych rzeczy, o których nawet teraz nie myślę. Od myslenia dostaję głupawki :D